Witam.
W sobotę 24.05.2014r. z żoną i synkiem spłynęliśmy sobie Rabą z Chełma do Cikowic pod most kolejowy. Dylemat był czym płynąć, bo trochę tego sprzętu mamy, ale tym razem wybór padł na sztywny kajak Gannet. Pierwotnie mieliśmy płynąć z Gdowa, ale żona nie darzy kajaków wielką miłością, więc trzeba było się pocieszyć marnymi 9 zamiast 22km. Ledwo żeśmy zaczęli już po około 500m postój. Nie dane mi było się tego dnia nacieszyć kilometrami. po półgodzinie opalania znów płyniemy, żeby po 30minutach płynięcia zatrzymać się na kolejny postój i znów opalanie. Kzysiu cieszył się ze spływu, widać , że sprawia mu to przyjemność, żonie trochę mniej, ale cóż ma zrobić biedaczka - musi z nami pływać. Płynęliśmy w ten sposób, ze ja siedziałem z przodu a żona z Krzysiem z tyłu ponieważ z tyłu jest więcej miejsca i dziecko spokojnie może tam siedzieć . kajak jak to sztywniak sunął po wodzie, mimo silnego wiatru , który wiał nam w twarz. Pogoda nas trochę postraszyła, ale udało nam się dopłynąć zanim zaczął kropić delikatny deszczyk. Spływ mimo swej krótkości udany.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz